Kolejny lajtowy dzionek

Załamaniem pogody nie można tego nazwać, choć z rana przywitał nas deszcz i zaledwie 15 stopni. Później było już tylko lepiej. Synek potaplał się w wodzie w ciepłych ciuchach, a następnie wyruszyliśmy do parku linowego nad naszym jeziorem. Zaczęło się coraz bardziej przejaśniać, więc zachciało nam się zobaczyć więcej. Wahaliśmy się, czy wybrać jedną z alpejskich dróg widokowych, czy postawić na Wurzel Park, czyli położony w lesie park rzeźb z drewna. Wybraliśmy to drugie i to był strzał w 10. Potem obejrzeliśmy jeszcze w Villach zawody strażaków we wspinaniu się po drabinie na budynek, następnie odwiedziliśmy makaki z gośćmi znad Gardy 🙂 , obeszliśmy kilka razy nasze kempingowe jeziorko w poszukiwaniu kaczek i łabędzi, po czym przyrządziliśmy grilla i już po 23.00 padliśmy.