Kolejny dzień jazdy na nartach

Znowu wstaliśmy wcześniej, by dłużej jeździć. Dziś wyruszyliśmy we trójkę pustym skibusem. Dopiero po wjeździe krótszą kanapą rozdzieliliśmy się na zajęcia w podgrupach. Z synem pognaliśmy w dół, mama poszła w górę. Dziś eksplorowaliśmy trasy czerwone, która miejscami wydają się być łatwiejsze od niebieskich. A może to już obeznanie się ze stokiem fałszuje rzeczywistość. Na końcu czerwonej 5 FIS, jest fun park ze spiralą zakończoną tunelem i chopą… Jakoś przejechałem. Odkryliśmy tez na stoku budę z miejscowymi „kołaczami”. Dobre ciepłe i słodkie. Z mniej przyjemnych informacji, na czerwonej 3 prawie na samym końcu (bardzo stromym) zbieraliśmy sprzęt narciarza i wezwaliśmy Horską służbę, Pan już w tym sezonie raczej nie pojeździ. My po przyjeździe miejscowego „gopru” pojechaliśmy dalej. Szymon wreszcie zaliczył sekcje dwóch skoków bez podpórki, lata tez na chopie w lasku. Pod koniec dnia odkryliśmy inną wersję zjazdu 1 do kanapy. Czekając na skibusa sprawdziliśmy podsumowanie dnia – gps pokazał 38km przejechanych.