Bachledka

Dziś pogoda okazała się łaskawa, dlatego pojechaliśmy do Bachledki na Słowacji. Ośrodek ten jest położony jakieś 15km od Jurgowa. Wjechaliśmy wszyscy gondolą na górę i Mama poszła sobie w las na biegówki, a my pojechaliśmy w dół. Niestety dzisiaj warunki były trudne (straszne ciepło jak na luty) śnieg był mokry. Szybko się okazało że na „łatwych” trasach są straszne muldy, dlatego Szymon przekonał mnie na jazdę czarną trasą. Ta mimo sporego nachylenia okazała się mało uczęszczana. Zaliczyliśmy też najdłuższa trasę karnetu (1800m) niestety po jej pokonaniu spędziliśmy 15min. w kolejce do gondoli. Mieliśmy też przygodę na kanapie… nasi współtowarzysze przejazdu mieli problem ze zdjęciem nart z zabezpieczenia kanapy i przy wysiadaniu pospadali pod nas (byli bez kasków więc dostali naszymi nartami) Nas za to czekał widowiskowy skok w zaspę po tym jak obsługa zatrzymała kanapę… Ech. W restauracji na stoku zjedliśmy wszyscy pyszny obiad i potem mieliśmy jeździć dalej… niestety na trasie Szymon spotkał muldę dzięki której zbliżył się do gwiazd… lądowanie było dużo później równie widowiskowe… Młody szybko wstał i pojechaliśmy dalej, niestety na kanapie wyszło że nie może siedzieć. Dlatego po kolejnym zjeździe zakończyliśmy jazdy na dziś.