Kolejny dzień ferii

Jak zwykle po śniadaniu ruszamy na stok. Dziś ma być lepsza pogoda na narty – ma być pochmurno i zimno. Pojechaliśmy od Jurgowa, niestety ludzi jest więcej niż w niedziele. Mimo to do kanapy czekamy poniżej 5min. Niestety niebieska trasa już o 10:00 wygląda jak kretowisko, na dodatek jest tu pełno szkółek. Na czerwonej jest lepiej ale ona łączy się z niebieską… Za to czarna jest zlodzona, i tak kolejny raz uczę się przełamywać strach na czarnej trasie. Ponad 3h jazdy (tym razem mamy też fotografa 😉 ) Obiad jemy w Murzasichle i potem mam 30min. sjesty w domu przed kolejnym wyjazdem na stok. Na Suchym długo nie możemy się odnaleźć (trudne warunki) na szczęście wreszcie się dopasowujemy i jeździmy prawie do zamknięcia. Finalnie dzień kończymy na ponad 5h jazdy, 50km na nartach (łącznie z podjazdami kanapą) i nowym rekordem prędkości zjazdu syna – 59,1km/h.