Bikepark co to właściwie jest

Nasza przygodę z tą formą turystki rowerowej rozpoczęliśmy w 2019 roku w Czechach. Na początku były to lekkie trasy „flowtrial” taki szlak od poprowadzony w lasach i na polach o utwardzonej drobnymi kamyczkami nawierzchni z szerokimi łukami i oznaczeniami jak robiło się ciut trudniej. Taki szlak nie biegł cały czas w dół. Zatem trzeba było trochę się namęczyć by go zjechać. Myślę że 95% rowerzystów niezależnie na czym przyjechali będzie w stanie go pokonać.

Teraz jeździmy już trasami w bikeparkach zielonymi i niebieskimi. Poziom trudności urósł bo pojawiły się bandy na zakrętach, usypane stoliki (ostry najazd nawet do 3m wysokości, płaski przelot do 10m i łagodne łądowanie w dół), step down (podobnie jak stolik tylko między końcem najazdu a stolikiem jest jeszcze ok 0,5m różnica poziomów, sekcje chopek (takie duże kopce kręta z których można się wybić), dropy (łagodny najazd i potem leć w nieznane), gapy (łagodny najazd dziura i łagodne ładowanie po 0,5m do kilku metrów). Na takie trasy jak ktoś ma technikę to może i drzwiami od stodoły zjechać. Natomiast jak ktoś nic nie umie to zaczyna się dramat – mój zeszłoroczny wypadek to tylko potwierdza.

Oczywiście jak na nartach potrzebna jest technika, brak strachu przed prędkością i zaufany rower z dobrymi hamulcami. Co do techniki by uzmysłowić pozycję rowerzysty spróbujcie posiedzieć 20min na krześle bez krzesła… A to tego trzeba jeszcze kierować, hamować i balansować w locie.

Zielone i niebieskie trasy różnią się ilością i wielkością przeszkód, na szczęście wszystkie wiodą utwardzonymi drogami. Z maksymalnymi kamieniami wielkości komputera przenośnego.

Czerwone trasy to już jazda po naturalnej nawierzchni z naturalnymi przeszkodami…