Dzień drugi w Krakowie – śladami legend

Dzisiaj z rana pojechaliśmy na Wawel. Zaczęliśmy od wdrapania się na Wzgórze Wawelskie i zglądania straganów (Szymon kupił sobie hełm rycerza i miecz). Obejrzeliśmy ziejącego ogniem smoka, po czym poszliśmy zakupić bilety na zwiedzanie. Ludzi, wycieczek – tłumy. No ale co nam zostało. Zwiedzanie skarbca i zbrojowni mieliśmy za godzinę, to poszliśmy zobaczyć Katedrę z grobami zasłużonych władców i Polaków oraz Dzwon Zygmuntowski. W niej panował po prostu permanentny tłok (szkoda że w PL nie potrafią wpuszczać zwiedzających falami, by dało się coś obejrzeć, nie będąc zgniatanym). Potem poszliśmy na Zamek Królewski. Skarbiec i zbrojownia… szkoda pisać. Niestety już trochę w Europie zwiedziliśmy /np. zbrojownię w Grazu/ i przez to mamy problemy. Czemu nie można robić zdjęć (bez lampy), czemu nie ma multimediów, czemu wszystko jest za szybami, pod alarmami, wyczyszczone, odnowione, że czuć tylko chemię? Na koniec zwiedzania Wawelu przeszliśmy w dół 80 schodków, by znaleźć się w Smoczej Jamie. Następnie strudzeni poszliśmy do pobliskiej restauracji „Pod Wawelem” z „kulkownią” dla dzieci. Szymon się wyszalał, a my odpoczęliśmy na tyle, że mogliśmy ruszyć na dalsze zwiedzanie.  Pojechaliśmy komunikacją miejską przez Salwator obejrzeć Wioski Świata – park edukacji globalnej. Można tam było zobaczyć chatę peruwiańską, igloo, jurtę mongolską czy wioskę indiańską. Po krótkim odpoczynku wróciliśmy do centrum. Pod Sukiennicami szukaliśmy noża z legendy o dwóch wieżach na Kościele Mariackim (z sukcesem!). Szymon wypomniał mi, że nie znaleźliśmy czakramu na Wawelu, a przecież poprzedniego wieczoru czytaliśmy o nim legendę. By uzupełnić braki w edukacji, wysłuchaliśmy hejnału z Wieży Mariackiej i ruszyliśmy nadprogramowo poznać ołtarz Wita Stwosza. Potem spędziliśmy dłuższą chwilę przy wieeelkich bańkach, z którymi syńcio tańczył. Następnie w Sukiennicach pod pozorem poszukiwania książki zakupiliśmy rycerską tunikę i pochewkę na miecz. Szymonowi udzieliła się magia miasta o stu legendach. Karmiąc bułką gołębie na Plantach, zastawiał się, czy pod ich postaciami nie kryją się rycerze Henryka Pobożnego. Prawdopodobnie obecnie Szymon znal lepiej legendy krakowskie niż warszawskie.

k031

DCIM100GOPROk033DCIM100GOPRO

DCIM100GOPROk036