Ciężki powrót

Niestety wszystko, co dobre, szybko się kończy. Trzeba wracać. Jako że wybraliśmy powrót w sobotę, to nie musieliśmy się jakoś strasznie spieszyć. Pogoda piękna, tylko zimno, bo jedynie -13C! No ale decyzja podjęta – wracamy.
Wyjechaliśmy po 10.30 i jeszcze do Jakuszyc (4km) było szybko, Dalej niestety 30km jazdy w korku. W Jeleniej Górze mieliśmy dość i zmusiliśmy GPS do znalezienia innej drogi. Znalazł… Na początku było wąsko i biało, potem miejscowi nie chcieli nam ustąpić pierwszeństwa, następnie spotkaliśmy typowego Polaka, co ma auto tylko w celach szpanowania. Bo jak inaczej nazwać sytuację, gdy na białej drodze nasz Matiz wyprzedza wypasioną terenówkę z napędem 4×4. Takich zawalidróg jadących 20-30km/h było jeszcze kilka, ale nasz maluch radził sobie dzielnie. Dobra, kierowca może też coś umie.
Jak już byliśmy na autostradzie i gnaliśmy w kierunku Wrocławia, przed nami pojawił się gołąb… Było wielkie bum, kupa piór i zatrzymanie się w bezpiecznym miejscu. Na szczęście dla nas auto ma tylko połamany zderzak, z gołębiem było dużo gorzej :(.
We Wrocławiu były korki, dalej aż do Piotrkowa Trybunalskiego stoją stada ślepych (poza jednym) fotoradarów, które bardziej dekoncentrują niż wymuszają bezpieczną jazdę. W Piotrkowie na stacji benzynowej była awaria terminali, więc auto się nie najadło, ale my tak, bo obok jest włoska knajpa. Dalej jednak nakarmiliśmy samochód i pognaliśmy do domu.
W Warszawie, co dziwne dla nas :), padał śnieg! Ale wiał też straszny wiatr, co się okazało przy rozpakowywaniu bagaży po 9-godzinnej podróży.

dzien10