Zimowa jazda samochodem po górach

Po południu jak to mamy w zwyczaju, jedziemy dokarmić młodego. Dziś padło na pizzę w Rokytnicach nad Jizerou. Niby 18km, łańcuchy już założone więc wydawało się że to będzie szybka akcja. Niestety nie przewidzieliśmy pogody, w 3 godziny napadało 15cm świeżego puchu, a od rana to pewnie ze 30cm. Jeszcze jakoś udało się nam wyjechać z kempingu, potem znaną drogą powoli zjeżdżaliśmy w dół, niestety dzisiejsza pizza wymagała odbicia na inną drogę która była dużo mniej uczęszczana. Jeszcze nigdy nie zmęczyło mnie tak 10km jazdy autem. hamulec powoli reagował po 3-5 sekundach, co chwila trzeba było wybierać którą śnieżną koleiną jechać, zakręty na zjazdach … lepiej nie pisać. Co najlepsze docelowe miasto nie wyglądało lepiej. Pizza kupiona na wynos (jakoś nie chciałem czekać co potem mogę zastać na drodze). Powrót był trochę łatwiejszy bo w większości prowadził pod górkę. Teraz wystarczało co chwila zmieniać dwa biegi i pilnować toru jazdy (esp migał praktycznie cały czas) Na sam koniec prawie do rowu wpędził mnie pług śnieżny. Auto zastawiliśmy 400m od hotelu przy drodze gdzie rano będzie odśnieżana (tam jeździ autobus), nikt nie wie ile śniegu napada jeszcze przez noc…