Pierwsze rozeznanie biegówkowe w Dolomitach

Wczoraj zastanawiałam się, co tutaj będę robić bez butów trekkingowych czy choćby kijów nordic. Dziś rano był problem, bo tu jest tyle kilometrów tras biegowych, że nie wiedziałam, w którą stronę pójść. Rankiem przywitał mnie chłodek – temperatura -7. Podczas powrotu było już +14. Ruszyłam w stronę Canazei. Droga biegła wzdłuż rzeki, częściowo niestety w cieniu. W trakcie nie było żadnych ułatwień, tylko monotonny marsz. Wróciłam już Marcialongą. Na niej położony był lepszy ślad. Trasa też była bardziej urozmaicona, trochę podejść i trochę zjazdów. Widać nazwa zobowiązuje. Ludzi nie za wielu, widoki dobre. Udało się zrobić 15 km.