Dzień ósmy – Neuschwanstein, Fussen, Austria

Przed wyjazdem przeczytaliśmy, że dziwnie być w tej okolicy i nie zobaczyć posiadłości Ludwika II zwanego Szalonym lub Bajkowym. Dlatego udajemy się na małe zwiedzanie. Poza tym ciekawi jesteśmy jak wygląda w realu prototyp zamku znanego z czołówki filmów Disneya alias zamek śpiącej królewny.

Po 85km i prawie 90minutch jazdy, zbliżając się do Fussen, zobaczyliśmy dwa zamki ? po lewej stronie Neuschwestein, a po prawej ? Hochenschwangau. Z daleka wyglądające dość niepozornie. Po przybyciu na parking okazuje się, że statystyki dotyczące liczby osób codziennie odwiedzających  zamek nie są zbyt zawyżone. Wszędzie jest pełno międzynarodowych turystów, a by zdobyć wejściówkę do zamku należy odstać swoje w długiej kolejce. Poprzestaliśmy więc na zwiedzaniu zamku od zewnątrz.

Ruszamy pod górę szlakiem pieszym przeznaczonym dla turystów o słabszej kondycji w stronę mostu Marienbruck, z którego ma się rozpościerać najciekawszy widok. Po drodze mijają nas autokary i dorożki kursujące z turystami. Zastajemy most wypełniony po brzegi głównie azjatyckimi turystami, cykającymi bez przerwy zdjęcia.

Potem idziemy ścieżką bezpośrednio na zamek. Tłumy bynajmniej się nie zmniejszają? Oglądamy z zewnątrz tę ogromną budowlę i robimy sporo fotek. Patrzymy z dziedzińca na Most Marienbruck, który z tej odległości wcale nie przypomina mostu?

Następnie rozpoczyna się wracanie. Tym razem Szymon zechciał zjechać bryczką na dół. Czekamy więc kilka minut aż konie się napoją i będą gotowe do dalszej drogi.

Następnie już autem jedziemy do miejscowości Fussen leżącej u podnóża zamków. Zwiedzamy starówkę, najadamy się kebabami. Tata kupuje sobie bawarską koszulę. Toczylimy bitwę o kupno drewnianego dziadka do orzechów (? i tak go kupiliśmy następnego dnia). Tata wybiera drogę powrotną przez austriackie Alpy. Wszystko byłoby ok, gdyby nie droga B179, która nie wiedzieć czemu okazała się ?Ska?, a te jak wiadomo są płatne w AT (dopiero przy wyjeździe z at okazało się ze to była bezpłatna ?ska?). Jedziemy więc lokalnymi drogami przez małe i duże miasteczka, by w końcu trafić na testowy odcinek dla motocyklistów (Stanzach – Namlos – Berwang) 😛 26km drogi z przełęczą na 1400m , urwiskami, przepaściami, zakrętami i ograniczeniem do 100km. Jazda była, motorów chyba ze 100szt. spotkaliśmy 😀 .

Potem wracamy na drogę B179, która tutaj już nie jest ?Ską?. Jeszcze tanie tankowanie w AT i znowu jesteśmy w Niemczech, a po 35km na kempingu, który został najechany przez tłumy ludzi 😛 .


Następny dzień

Loading