Dzień piąty – pierwsze zwiedzanie

10 lipca 2017

Po małych poszukiwaniach Karty Karynckiej– brak na kempingu, można ją było nabyć w informacji turystycznej – ruszyliśmy pozwiedzać nieco dalszą okolicę. Tuż przed wyjazdem dziabie mnie w nogę złośliwa osa. Żelowe chłodne okłady znów się przydają… W tym czasie synek grzebie w różnych broszurkach i typuje najbardziej interesujące go miejsca spośród tych w okolicy.
Ostatecznie Szymcio upiera się na dotarcie do wojennych bunkrów. Trochę zajmuje nam dojazd do celu. Wcześniej oglądamy widokową wieżę Piramidenkogel – wielkie wrażenie robi zwłaszcza kolor jeziora Worhensee. Piramida liczy sobie z iglicą 100 metrów, można na nią wejść schodami lub wjechać windą. My wybraliśmy wersję łączoną, wjechaliśmy windą, a zeszliśmy schodami. Była jeszcze opcja zjechania z niej zjeżdżalnią za kilka euro, ale dopiero dla osób od 130 cm wzwyż, tym razem syn się nie załapał :/ Wypatrzyliśmy za to z wieży Hobbicią norkę i ciekawy plac zabaw – niestety cały w słońcu – więc dość łatwo było Szymcia przekonać, że już opuszczamy punkt widokowy.
Potem pojechaliśmy do obiecanego Bunker muzeum. Syn przeżywał intensywnie wizytę w tym miejscu, studiował mapę, a potem oprowadzał nas po terenie. Przeszliśmy chyba ze 3 razy wkoło ten teren. Syn był jedynie zawiedziony wielkością muzeum, bo spodziewał się czegoś rozleglejszego. Najciekawszym punktem było odnalezienie przez nas w bunkrach… owiec. I oczywiście przemarsz okopami.


Następny dzień

Loading