Dzień jedenasty – w jeziorze

  • 25 lipca

Cały dzień na kempingu, słońce i chmury czasem deszcz w słońcu, moczymy ciała do 15, robimy sobie wycieczkę materacową miedzy pomostami (400mx2). Syn pływa pieskiem, nurkuje itp. Po obiedzie o 17 odłączam się na mały bike trening. Chyba 4km podjazdu 500>>900m jadę to godzinę, pod koniec pada mi manetka.  Gubię trasę, spotykam wielkie psy. Powrót to zjazd po szutrze gdzie spalam tylne klocki. Po 75min wracam na kemping. Idę do wody pływam z synem, nurkujemy, skaczemy, łapią mnie skurcze w ręce. Syn mnie ratuje. Idziemy na internet, lody i pizze, Mama w tym czasie robi trening biegowy. Potem wszyscy karmimy kaczki. Padamy …. .

Loading