Dzień czternasty – Wezuwiusz i Pompeje

Trasa: Passoscuro – Rzym – Neapol – Wezuwiusz – Pompeje – Neapol – Rzym – Passoscuro

  • Dystans ? 560km
  • Czas jazdy ? 7h
  • Średnia ruchu 91km/h

Nocleg: Camping Marina di Roma


Wstajemy rano, prawie zgodnie z planem. Wyjazd miał być o 8.00, wyjechaliśmy 8.20. Autostrady zmieniamy jak rękawiczki, a tabliczki „Rzym żegna” brak. Dopiero po około 60 km się udaje. Teraz A1 do Neapolu. Z tyłu śpią, to jadę. Tak ze 120km/h, by system fotoradarów nic ode mnie nie chciał.

Po 11.00 jesteśmy w Neapolu. Teraz zostało odnaleźć wjazd na Wezuwiusz. Niezły ten Neapol do przejechania, Rzym przy nim to grzeczne miasteczko. Ostro i wszędzie pod górę. Udało się, jesteśmy na właściwej drodze. Że też nikt nie powiedział, że docelowy parking jest na wysokości prawie 1000m n.p.m.! Aż się woda podgotowała w chłodnicy. Płacimy za parking 6EU + 5EU i stajemy na ostatnim wolnym miejscu :). Teraz jeszcze 20EU za wejście i już testujemy zwiedzanie wulkanu w sandałach. Ech, na piciu to tu na nas nie zarobią, za to na pamiątkach i książkach już tak :D. Synowi się dłuży podejście, ale tam, gdzie chce odpoczywać, zaczyna się krater. Dostrzegamy jakiś dymek unoszący się nad skałami, wygląda na to, że wulkan pracuje.

Jeszcze spacer ?dookoła?, kanapka i można wracać. Podczas schodzenia Szymon potyka się, upada i kaleczy kolano. Odtąd już nie biegnie, tylko idzie grzecznie za rączkę.

Na dole jemy lody i pijemy, co się da. Szymonek odkrywa, że niedaleko koszulki piłkarzy sprzedają. Myślałem, że tylko duże? Były też dziecięce, dlatego o 25EU biedniejszy jestem – syn zakupił oryginał Inter Mediolanu.

Po wulkanie pora jechać do Pompejów. Dojazd łatwy i szybki, ale 2EU kosztuje autostrada. Za to zjazd z niej mega ? 50m i skrzyżowanie z lokalną ulicą! SZOK. Parkujemy. Parking ok. 3EU/h, ale że jemy u nich obiad, to jest darmowy. Cwaniaki, cenami jedzenia i tak sobie za parking odbijają. Trudno ? tak działa mafia :D.

22EU i można wejść na teren starego miasta. Oczywiście pod pachą ląduje kolejna książka zakupiona w sklepiku z pamiątkami. Szymon odtąd chodzi z nosem w książce i przykleja naklejki o tematyce rzymskiej ;). Idziemy, zwiedzamy, ja mam zejście – z gorąca pewnie. A tu nagle, blisko forum ? restauracja ukryta w ruinach z zimnym piciem. Może coś ze mnie będzie. Nie wiem, ile trwa zwiedzanie i co oglądamy, bo mi mózg odcina. Ale żonka z synkiem mają niezły ubaw, szczególnie na starożytnych pasach :). Po dojściu do amfiteatru opuszczamy ruiny. Ale i tak całości nie jesteśmy w stanie zwiedzić.

Teraz pozostaje odnaleźć parking z autem, wypić redbulla i można myśleć o powrocie. Głodny syn sobie pizzę kupił. Już tylko tankowanie paliwa ? znowu jakiś przekręt, miało być tanio, a wyszło drogo. Na szczęście autostrada nieopodal, więc zaraz na niej jesteśmy. Przed nami 3 godziny jazdy na kemping. Po dradze pełna różnorodność: deszcze, słońce zachodzące że nic nie widać, fajne górskie widoki… Na kemping docieramy o 21.30, tak jak nam GPS wywróżył. O spaniu mowy nie ma, bo syn głodny. Kupujemy kolejną pizzę, frytki itp. Padamy około północy ? syn ostatni o 0.38.

PS

Pizza w Neapolu inna, czy lepsza? inna. Podobnie ze spaghetti.

PS 2

Neapol – Wezuwiusz – Pompeje oczami kierowcy:

 


 

 Następny dzień

Loading