Wielki Rat - 16.8.2013
Dystans : ok70km (statkiem)
Czas: ok 4h (statkiem)

Ledwo wstajemy o 7.20, by o 7.46 wyjechać do Zatonu. Tam o 8.30 odpływa nasz statek na 'Veli Rat' (Wielka Wojna?).
Po dojechaniu chwilę trwa zanim udaje nam się zapłacić za parking, pozostaje jeszcze czekanie na statek. Około 8.40 wypływamy.
Dzięki GPS-owi na mostku wiemy, gdzie jesteśmy, jak szybko płyniemy, oraz jak głęboko jest pod nami : (średnio ok. 70m). Dwie godziny szybko mijają (kanapki, wino, oglądanie bunkra dla statków).
Około 11.00 jesteśmy w docelowym porcie. Potem idziemy malowniczym lasem, gdzie zbieramy szyszki i wdychamy piniowy zapach. Pirat Kret ledwo kuśtyka do latarni morskiej. O dziwo, większość Niemców, z którymi płyniemy, idzie na plażę. My kierujemy się w stronę punktu obserwacyjnego. Wejście na 42-metrową wieżę nie jest najłatwiejsze, szczególnie że na końcu jest drabina, której Szymon nie potrafi sam pokonać (strach). Całe szczęście, że schody nie są ażurowe, jak to czasem bywało. Pomagamy małemu synowi i już wkrótce witamy szczyt. Teraz pora podziwiać świat, do czego przydaje się zabrana lornetka.
Po zejściu idziemy na chwilę na pobliską plażę, ale jej skalista nawierzchnia niespecjalnie nam odpowiada (Szymon zalicza wodowanie w ubraniu). Dopiero bardziej kamienista wersja pozwala się chwilę popluskać. Niestety na tej wyspie żyją hordy wygłodniałych os, które szybko zniechęcają nas do plażowania.
Teraz pora na obiad. Idziemy, siadamy, czekamy i przeżywamy rozczarowanie. Surówka jest nawet dobra, reszta niekoniecznie zjadliwa (mama wzięła rybę i jakoś przełknęła, ale chłopaki wymiękli przy konsumowaniu wieprzowiny i zimnych smażonych kartofli).
Po obiedzie idziemy na sam koniec wyspy (jej nazwa to Dugi Otok, czyli długa wyspa) i jest to bardzo widokowa wycieczka. A to że dwa razy tatę zamoczyło - no cóż, grunt że go nie wciągnęło.
Cztery godziny na wyspie szybko mijają i okazuje się, że już pora wracać na statek z el kapitano kuśtykiem. Na statku przeżywamy atak os, które dopiero po oddaleniu się od wyspy znikają.
W drodze powrotnej panicz ucina sobie drzemkę na mamusi, a el kapitano kuśtyk ogląda świat przez lornetkę. Niestety z zapowiadanych delfinów nici, nie chciały się pokazać, a podobno żyją w tych okolicach i czasem da się je obejrzeć, przepływając obok :/
O 17.00 meldujemy się w porcie i jedziemy szukać apteki na moje el kopyto. Znaleźć aptekę i się dogadać to jest sztuka… Na szczęście tata kupuje to, co chciał: bandaż elastyczny i fastum żel. Jest szansa, że medykamenty pomogą naszej kuternodze…
Wieczorem jak zawsze czeka nas krótka wizyta na mieście - pizza i zakupy w markecie. Wracając na kemping, kłócimy się co chwila z Szymonem o znajomość przepisów drogowych.
Warto zwiedzić:
Dugi Otok


Czekamy na statek

Już płynie

Zaokrętowani

Na statku

Sprawdzamy trasę

Płyniemy

Płyniemy

Kapitan kuśtyk

Płyniemy

Płyniemy

Płyniemy

Płyniemy

Płyniemy

Płyniemy

Płyniemy

Schron dla statków

Schron dla statków

Płyniemy

Płyniemy

Dopływamy

Dopływamy

Dopływamy

Spacer

Latarnia do zdobycia

Widok z góry

Widok z góry

Widok z góry

Latarnia zdobyta

Kąpiele

Kąpiele

Kąpiele

Kąpiele

Kąpiele

Kąpiele

Plażowanie

Plażowanie

Obiad

Plażowanie

Plażowanie

Na końcu wyspy

Na końcu wyspy

Na końcu wyspy

Na końcu wyspy

Na końcu wyspy

Na końcu wyspy

Na końcu wyspy

Wracamy

W porcie

Odpływamy

Płyniemy

Odpoczynek

Płyniemy

W porcie

Spacer

Pizza

Roślinka

Ślimaki zdobywcy

Kolacyjka

Cofnij Dalej