Zwiedzamy Ostrave - 9.8.2013

Szymon wskakuje na nas o 9:00 i robi pobudkę. Pogoda jest pochmurna i wietrzna. Tak wietrzna, że nasz przedsionek nie wytrzymuje do południa i rwie się - teraz mamy go w wersji 1/2.
Po nierównej walce z wiatrem postanawiamy jechać do ZOO, w którym - jak nam się wydaje - jest Dinopark. Według nawigacji to tylko 12km przez miasto. Zza szyb samochodu Ostrawa wydaje się ciekawym miastem. Niestety przed ZOO okazuje się, że Dinopark jest, ale 12km za miastem… Co gorsza po chwili trafiamy na objazd i się gubimy. Na szczęście po nastu kilometrach go odnajdujemy.
Pierwsze wrażenie niezbyt ciekawe, ale na szczęście to tylko pozory. Okazuje się, że Dionopark ma różne poziomy. Udaje się nam z niego wyjść dopiero po 2h, zaliczając tylko część atrakcji i kupując kilka pamiątek. Nabywamy m.in. niespotykane nigdzie indziej foremki w kształcie szkieletu dinozaura.
Następnie jedziemy do centrum wystawniczego, w którym ma być piwnica straszydeł i parki miniatur. Niestety kolejny remont drogi, a także jakaś większa akcja policji (pościg ?) powodują, że trochę krążymy wokół. Na szczęście wreszcie trafiamy gdzie trzeba i odkrywamy jeszcze akwarium morskie.
Pierwsza jest piwnica, w przewodniku opisana jako atrakcja dla dzieci. Wewnątrz spotykamy przygaszone światła, piwniczny zapach, działającą na wyobraźnię muzykę oraz śmiechy czarownic i napis w stylu 'Ten kto tu wszedł, już stąd nie wyjdzie', który nieopatrznie czytamy na głos. Scenografia też miejscami dość przerażająca - piraci, szkielety, wnętrze wieloryba, topielice, pająki i mnóstwo innych 'straszydeł' z czeskich bajek, których nie znamy. Szymonowi się w każdym razie nie podoba i szybko chce opuścić to miejsce - panie od biletów proponują nam nawet zwrot pieniędzy… Po przyspieszonym seansie w piwnicy straszydeł gnamy do akwarium, gdzie na poprawę klimatu wycieczki oglądamy małego rekina i krokodyla.
Następnie włóczymy nogi do parku miniatur i podziwiamy zwłaszcza antyczne zabytki. Furorę robi - a jakże! - nie taka znów mała piramida.
Jemy też nietani obiad. Ale za to mega wielki :). Syn ujeżdża wielkiego hipopotama pożerającego klocki.
Teraz już tylko czeka nas powrót do domu i zakupy - buchticzki i piwo. Pierwszego brak, a drugie… wybucha na parkingu. Efekt: cały tata jest w piwie. Jak już się ogarnia, jedziemy do drugiego sklepu i tam kupujemy buchticzki. Jak zwykle spotykają nas przygody - pada prąd i już myślimy, że nici z zakupów, ale na szczęście kasy mają własne zasilanie.
Mając wszystko, wpadamy na kemping i już po chwili gramy w mini golfa. W tym roku gra idzie dużo łatwiej - przez rok synowi przybywa siły, a ubywa nerwów. :)
Wieczorem przychodzą burze ,więc siedzimy w przyczepie.
PS.
Podglądaliśmy dziś Polaków. Najpierw (rano) przyjechał jeden z lodówką (chyba pociągiem) i postawił namiot (rozbiciem tego nazwać się nie dało). Niestety przyszły burze, więc schronił się pod dachem od WC, rozpalił grilla i jak się okazało - czekał na kumpli. Ci przyjechali o 22.00 (grill już zjedzony) i we 3 zaczęli rozkładać namiot - zeszło im się do godziny 0:00 :) Czy dobrze rozstawili - zaraz się okaże. Jest 2:11 i mega burza nad kempingiem. Może nie spłyną do jeziora…
Warto zwiedzić:
Ostrave
Dinopark
Muzeum miniatur


Dinopark

Dinopark

Dinopark

Dinopark

Dinopark

Dinopark

Dinopark

Dinopark

Dinopark

Dinopark

Dinopark

Dinopark

Dinopark

Dinopark

Dinopark

Dinopark

Dinopark

Dinopark

Dinopark

Dinopark

Dinopark

Fajnie napisane

Dinopark

Dinopark

Muzeum strachów

Muzeum strachów

Muzeum strachów

Muzeum strachów

Muzeum strachów

Muzeum strachów

Muzeum strachów

Muzeum strachów

Mini zoo

Mini zoo

Mini zoo

Mini zoo

Ostrava

Parki miniatur

Parki miniatur

Parki miniatur

Parki miniatur

Piramidka

Parki miniatur

Parki miniatur

Parki miniatur

Mini golf

Mini golf

Mini golf

Mini golf

Plac zabaw

Plac zabaw

Plac zabaw