Chorwackie ostatki - 19.8.2013

Wstajemy jak zawsze, czyli ok. 10.00. Tym razem nie kupiliśmy wcześniej pieczywa, więc tata z synem mają wycieczkę do piekarni (brak pieczywa), a potem do supermarketu (tu było co trzeba). Potem jest ni to ogarnianie się, ni to szykowanie na plażę, bo na nią wyszliśmy dopiero o 12.00. Chyba cierpimy już na przesyt chorwackiego słońca i dlatego odwlekamy chwilę konfrontacji z morzem jak długo możemy.
Tata znowu pomyka w skarpecie, bo noga po lepszym dniu znowu czuje się gorzej.
Na plaży jest najpierw zabawa w rzucanie samolotem Playmobil, potem ujeżdżanie skuteru, znowu samolot, następnie budowanie zamków, po czym przychodzi pora na głoda. Idziemy więc do beach baru i odkrywamy, że mają tam i lody, i piwo, i coś ciepłego na ząb… Rychło w czas, zaraz wyjazd.
Po plaży robimy szybkie spaghetti dla syna, trochę się też podpakowujemy. Tata parzy sobie podczas golenia paszczę pianką.
Po 18.00 idziemy po raz ostatni na miasto. Ma być szybko i krótko, ale wychodzi jak zawsze. Najpierw konsumpcja pizzy, potem wycieczka po rzymskich zabytkach, wizyta na drugiej plaży, kolejny beach bar z piwem i frytkami, piłkarzykami itp.
Powrót do miasta to niekończąca się sesja z zachodem słońca dla rodziców i zabawa z mrówkami dla syna.
Ponowna wizyta w Ninie to znowu Rzymianie, zakupy, lody i już o 22.00 jesteśmy w przyczepie. Teraz już tylko czeka nas dwugodzinne oglądanie bajek przez syna. Zaraz lecimy spać, bo jutro rano wstajemy. Trzeba zapłacić za kemping, zrobić ostatnie zakupy, ostatni raz odwiedzić plażę i ok. 18.00 wyjechać.
Warto zwiedzić:
Plaże o zachodzie słońca


Plażowanie

Plażowanie

Plażowanie

Plażowanie

Plażowanie

Plażowanie

Plażowanie

Plażowanie

Plażowanie

Trup

Spacer

Nin

Pizza

Nin

Nin

Nin

Sesja

Sesja

Sesja

Sesja

Sesja

Sesja

Sesja